poniedziałek, 7 maja 2012

Największy i najdroższy haul w życiu ;)

Witajcie ;)

Dziś pokaże Wam zdobycze ostatnich dni, 3 z nich to kosmetyki na które odkładałam wiele miesięcy i o które musiałam się prosić życzliwych koleżanek z forum :)

Oto niemały zbiór:
1. Givenchy Ange ou Demon 100 ml..  z nim wiąże się długa historia :) od zawsze mi się podobał, ale nigdy nie uważałam, że jest jakiś specjalny i muszę go mieć.. jak natrafiła się rozbiórka to po prostu kupiłam 10 ml.. jest to jedyny zapach, który mój TŻ sam z siebie pochwalił, pamiętam jak dziś "Kochanie, jak Ty pięknie pachniesz, jak truskawki!"
Potem o nim zapomniałam, z racji, iż wpadłam na nałóg i kupowałam tony odlewek..
Ostatnio w upały przypomniałam sobie o nim i... tak! teraz bez wątpienia to mój KWC na lato!
Musiałam go mieć, przeglądałam oferty, ale wszędzie był po ok 220 zł najtańsze.. i jak zdecydowałam się już kupić tego za 220 + jeszcze przesyłka to oczywiście co? "produkt niedostępny" ;)
Przyznam, że straciłam nadzieje, że go kupie, bo reszta cen była mniej więcej w okolicach 258 + wysyłka.. A reszta poniżej oczywiście podrabiana..
Aż tu nagle mignęła mi aukcja licytacja za 150.. napisałam do sprzedającej, powiedziała, że za 170 mi może sprzedać.. oczywiście napisałam do dziewczyn w perfumowego, potwierdziły, iż oryginał więc tak oto tym sposobem, flakon z małym ubytkiem za 170 zł z przesyłką już w to wliczoną został mój :))

2. MAC korektory: Pro Longwear oraz Studio Finish Concealer, w kolorze NC15..
To ile ja wypróbowałam korektorów to sama już w stanie nie jestem określić.. Ponadto po tym jak zaczęłam terapie hormonalną (zdrowie szwankuje) moje cienie pod oczami, tak jak były bardzo widocznie, tak stały się MEGA widoczne.. 
Żaden dotychczasowy korektor już sobie nie radzi..
Poczytałam wiele opinii, obejrzałam wiele filmików i miałam wybór..
Albo 1 korektor Estee Lauder za 120 bodajże zł, albo 2 korektory MAC za 140..
Skusiłam się na korektory MAC i tu wielkie podziękowania dla dziewczyny z forum, która mi je kupiła w Wa-wie i przesłała :)
Dziś dotarły więc jeszcze nawet nie testowałam :)

3. Podkłady Bourjois Healthy Mix 2x51 i 1x52..
Kto czyta wątek Rossmannowski ten wie, iż aktualnie można dzięki uprzejmości dziewczyn dostać różne podkłady za -40%.
HM to podkład, który zawsze chciałam kupić, ale cena 60 zł stanowczo mnie odpychała..
Dlatego promocja za 35 zł nie mogła przejść mi koło nosa..
Kupiłam sobie podkład w odcieniu 52, testowałam kilka dni i podkład ten stał się moim ulubieńcem..
Nie czuć w ogóle, że ma się coś na twarzy, jest delikatny, ale i kryjący :)
Mi pasuje :)
Odcień 52 jest troszkę jak na mnie ciemny, ale na lato w sam raz, tym bardziej teraz, że troszke się opaliłam :)
Wróciłam później jeszcze po 2, ale jaśniejsze, będę mieć na jesień :)

4. Dwufazowy płyn do oczu Bielenda Awokado i Bawełna.
Poszłam do drogerii, bo chciałam kupić Bawełne, Awokado miałam nie raz i bardzo lubie, więc z racji tego, iż Bawełny nie dostałam, wzięłam Awocado.
Ale kiedyś TŻ mi zadzwonił, że znalazł w jednym sklepie Bawełne to mi kupił, tak więc mam 2 naraz :)
Awokado póki co stoi w szafce, używam Bawełny, ale chyba jednak wole Awocado ;)
Bawełna jest bardziej wodnista i według mnie, nie aż tak dobra.
A jeżeli zamgli mi oczy to od dawna stosuję prosty zabieg, mianowicie przemywam oczy solą fizjologiczną, która za grosze kupuje w aptece :)

5. Samoopalcz w sprayu Sun Ozon.
Kupiłam, nie używałam, dam znać jak przetestuje.

6. Sudocrem.
O tym chyba zrobie osobną notke, poza tym zapewne 90% z Was zna ten kosmetyk.
Ja przyznam szczerze, że poznałam go dopiero dzięki TŻ i całkiem przypadkiem odkryłam jego zbawienne działanie na wszelkiego rodzaju otarcia i pryszcze :)
Po opalaniu na dekoldzie zrobiły mi się 3 duże pryszcze, a moja mama zawsze kategorycznie zabrania mi, by cokolwiek wyciskać bądź dotykać w tym miejscu.. ok 16 się posmarowałam Sudocremem, przed spaniem nie było śladu po pryszczach ;)

7. Szampon Ziaja do włosów.
Osobiście bardzo lubię tę serię i chociaż szampon nie ma mega pięknego składu, ja lubię działanie jakie ma wobec moich włosów, a co najważniejsze, lubię go za to, że je po prostu myje! ;)
Dlatego się skusiłam :)

No i to by było na tyle :)
Od razu mówie- w życiu nigdy nie zrobiłam jeszcze aż tak drogich zakupów w kilka dni ;)
Wszystko zbiegło się akurat w czasie..
Ale ja jestem zadowolona :)


piątek, 4 maja 2012

Wielki powrót :)

Jestem w szoku!

Myślałam, że będę musiała zakładać bloga od początku.. a istnieje taka sprytna opcja jak "cofnij usunięcie" i mój blog usunięty kilka tygodni temu powrócił! Z wszystkimi notkami :)

Może zacznę od wyjaśnienia dlaczego usunęłam bloga..

Po 1 - wiedziałam, że nadchodzi intensywny okres mojego życia i nie będę miała czasu na pisanie postów, a po co zaczynać bloga wiedząc, że od razu się go zaniedba?
Udało mi się z grubsza wszystko ogarnąć więc i czas na notki znajdę :)

Po 2 pewne sytuacje wyprowadziły mnie z równowagi jednak po przemyśleniu doszłam do wniosku, że trzeba to olać ;)

Po 3 myślałam, że nie nadaję się do tego by prowadzić bloga, że jest nudny itd. Jednak dostałam od Was dużo miłych wiadomości, co mnie pozytywnie zaskoczyło więc postanowiłam powrócić :)

Mam nadzieję, że zagrzeję tutaj swoje miejsce na dłużej :)

sobota, 7 kwietnia 2012

TAG - jesteś piękna!

   Przepraszam Was, że ostatnio nie pisze, ale przede wszystkim święta, przygotowania, sprzątanie.. a poza tym trochę mi w życiu nie wychodzi i po prostu nie mam weny..

   TAG- Jesteś piękna został mi przydzielony dzięki http://paryska88.blogspot.com :)
   Moje ulubione zdjęcie? Żaden problem, proszę bardzo :)
   Zrobiłam je oj.. wiele lat temu na wakacjach na Krecie.. Pamiętam ten dzień, ten moment - wszystko.. :)
   Strasznie je lubię i jestem z niego ogromnie dumna!


Zasady:
1. Banerem jest Wasze ulubione zdjęcie!
2. Napisz, kto Cię otagował i podaj zasady.
3. Otaguj kilka nastepnych dziewczyn. :)
4. Podaj 5 rzeczy, które w sobie lubisz. :)

   Co do TAG-u..
   Przyznam, że mam z nim problem.. Niestety ja prędzej wymienię pierdyliard rzeczy, których w sobie nie lubię, niż znajdę 1 satysfakcjonującą..
   Jestem cholerną pesymistką, która w siebie za grosz nie wierzy..

   Nie ukrywam, nad odpowiedziami myślałam naprawdę sporo czasu.. I tyle udało mi się wynaleźć swoich plusów.. Bardziej szukałam czegoś co wiele osób chwali, ale znalazłam też kilka cech, które sama w sobie lubię.

   1. Kolor oczu.. Na to najwięcej osób zwraca mi uwagę. Moje oczy zmieniają się w zależności pod pory dnia i roku. Nie można go bliżej określić.. Chyba najtrafniejsze określenie to mojego TŻ, podam przykład:


   Kto był na Plitwickich Jeziorach ten wie jaki kolor oczu mam :)
   Na marginesie- polecam odwiedzić to miejsce.. jest magiczne :)

   2. Zęby.. Tak, tak może dziwne.. ale osobiście mogę przyznać, że lubię swoje zęby i zawdzięczam to przede wszystkim mojej mamie, która za dziecka ciągała mnie po dentystach i ortodontach :)
Najbardziej lubię w nich to, że nie są żółte :) Jasna sprawa, że śnieżnobiałe też nie, ale uważam, że są jasne i zadbane.. Nawet mój dentysta mówi, że mam chodzić co 2 lata na kontrole, bo tam dbam, że częściej nie muszę :)

   3. Paznokcie.. Spora część osób zarówno kobiet jak i mężczyzn często komplementują moje paznokcie.. Moja mama zazdrości mi ich całych, nie ma dnia żeby nie dotykała i nie zazdrościła.. Ja osobiście nie lubię ich kształtu, zdecydowanie wole paznokcie mojej mamy.. Ja kocham je za to, że końcówki mam śnieżnobiałe! Nie muszę używać białego lakieru. Czasami biel moich końcówek jest tak biała i tak "napigmentowana", że jakikolwiek lakier nałożę nawet po 3 razy i tak się wybijają..
   Nie robię z nimi nic, same takie są.. Mam to po mamie, ona ma takie same :) Szkoda tylko, że kształtem są zupełnie różne :(

   4. Wyobraźnia.. Jest ona nienaganna i czasami przekracza ludzkie pojęcie. Jestem cholernym typem marzycielki, wiecznie z głową w chmurach. Często łapie "zawiasy" bądź wyłączam się z otoczenia i uciekam w świat marzeń. Na podstawie moich snów nie raz można by dobrą książkę napisać, czy film nakręcić. Potrafię także wymyślać cudowne teledyski do muzyki, ich akurat nie wolno upubliczniać, bo w nich to występują tylko bliskie mi osoby i sytuacje.
   Potrafię gadać do lustra i wyobrażać sobie różne rozwoje danych sytuacji.. Lubię też czasami leżeć do 3-4 nad ranem i rozmyślać.. Nieraz siadam przy oknie i patrze po ciemku na ten świat.. Jak byłam młodsza to patrzałam zawsze w tą stronę w której mieszkała jakaś moja miłość i marzyłam sobie, haha.
   Jestem dziwna.. Mam swój świat.. Nie dopuszczam do niego "byle kogo".. Ale bardzo mi z tym wszystkim dobrze :)

  5. I tutaj mam problem.. Może powiem tak.. Staranność oraz dbałość o siebie i innych, poczucie smaku.. Jestem osobą, która albo robi coś na 100% i dokładnie albo nie robi tego wcale.. Nienawidzę pracy na "odwal się", nie cierpię czegoś zaczynać wiedząc, że nie mam szansy skończyć na czas. Chodzi tu o każdy aspekt życia. Tak samo jestem osobą dbającą o siebie, myjącą się, pachnącą. Może dziwnie to brzmi, ale niestety wiele osób po prostu śmierdzi. Nie chce nikogo obrazić. Jak widzę, gdy kobieta wychodzi z wc i nie idzie umyć rąk mam ochotę jej zwrócić uwagę. Wiele kobiet także nie używa dezodorantu, nie wymagam już perfum, i po prostu śmierdzą - potem, brudem, niedbalstwem o siebie. Nie potrafię także zrozumieć kobiety, która chodzi w strąkach, nie włosach, bo one od tego niemycia to wręcz się skleiły w strąki. Nie mam na myśli tutaj osób chorych czy biednych (aczkolwiek jak ktoś chce i tak potrafi o siebie zadbać) mam na myśli np. moje znajome, które żyją na podobnym poziomie życia, studiują razem ze mną i po prostu śmierdzą. To widać, że nie mają umytych zębów, włosów itd. Mnie to po prostu odrzuca. Nie mieści się to w mojej głowie :) Nie trzeba siedzieć w łazience 3 godziny, nakładać makijażu itd. Wystarczy umyć żeby, twarz i użyć dezodorantu, a wszystkim będzie żyło się lepiej ;)

   To chyba tyle.. :)

    Do zabawy zapraszam każdą osobę, która ma coś do powiedzenia w temacie TAG-u, który jest według mnie ciężki..

wtorek, 3 kwietnia 2012

TAG - kosmety idealny :)

   Hej :*

   Wiem, że to dziś druga notka (zajrzyjcie też poniżej do poprzedniej :P) i miała być ona o innym kosmetyku, ale z racji otagowania przez megalaska20 :* szybciutko zabieram się do odpowiedzi, ponieważ to mój debiut :)


ZASADY:

1. Napisz kto Cię o TAGował i zamieść zasady zabawy.
2. Zamieść banner TAGu i wybierz jeden kosmetyk (może to być kolorówka jak i pielęgnacja), którego używasz już długo i nie zamienisz na nic innego.
3. Wklej zdjęcie wybranego kosmetyku.
4. Uzasadnij swój wybór (krótką recenzją możesz zachęcić wiele osób, by również go wypróbowały).
5. Zaproś do zabawy cztery bloggerki.


     Przyznam szczerze, że troszkę musiałam się zastanowić nad tym jaki kosmetyk Wam przedstawię. Kto czytał posta o perełkach wie, że trochę ich mam i używam regularnie. No, ale prawda jest taka, że większość z nich także regularnie zdradzam z innymi.
    Dlatego wybrałam kosmetyk, konkretnie zalicza się do kolorówki, ponieważ używam go od kilku lat (odkąd sięgam pamięcią), zużyłam wiele opakowań i NIGDY nie zdradziłam. Tak samo dopóki będzie na rynku nie zamienię na NIC innego. Macie moje słowo!
  
    Mowa o cieniu z firmy INGLOT w kolorze 353 matte :)
 (wybaczcie, ale troszkę się cień osypał przy wyciąganiu z paletki co widać na zdjęciu, wcześniej tego nie zauważyłam)

    Jak widać na załączonym obrazku używam- nie kłamie :) mój aktualny wkład do paletki jest już w opłakanym stanie i ciężko go nabrać na pędzelek, ale jeszcze używam, bo szkoda wyrzucić :) kolejne 2 nowe czekają w kolejce, ponieważ jakiś czas temu była plotka, że go wycofują :( no ale, do dziś go można jeszcze nabyć więc mam nadzieję, że tylko straszyli i kłamali!




   Cień też można zakupić w formie pojedynczego cienia, który także posiadam i noszę w kosmetyczce.       
 
   Jednak ja nie nosze kosmetyczki w torebce codziennie tylko wtedy jak wiem, że będę musiała coś ze sobą zrobić :)

    Jest to mój absolutny hit. Używam go codziennie, w różnych kombinacjach. Albo tylko cień na całą powiekę, rzęsy tuszem i gotowe. Czasami maluję też kreskę i gotowe. A czasami robię jakiś makijaż, ale także przy użyciu tego cienia.

   
   Nadaje się także do rozjaśnienia strefy pod brwiami, bądź kącika oka.
 
   Jest naprawdę uniwersalny. Nadaje się zarówno do makijaże make up no-make up, jak i mocnych, wieczornych czy okazyjnych.

    Koszt, hm.. wydaje mi się, że wkład do paletki to 10 zł, a pojedynczy ok 20-25, poprawcie mnie jeżeli się mylę.


   Serdecznie go polecam!

   Do zabawy zapraszam:
1. http://raisin1989.blogspot.com
2. http://paryska88.blogspot.com
3. http://freshlinenblog.blogspot.com
4. każdą inną dziewczynę, która posiada w swojej kolekcji jakieś cudo, chętnie poznam! :)

Johnson's Baby - próbki :)

   Hej :*

   Dziś dotarła do mnie przesyłka reklamowa firmy Johnson's Baby :) Ok. 2 tygodni temu na ich stronie zamówiłam sobie próbki, ponieważ jak wiecie z postu o moich perełkach bardzo lubię ich oliwkę w żelu.  
   Często kupuje coś tej firmy, ale tych akurat kosmetyków jeszcze nie miałam :)
   Możecie sobie zamówić tutaj -> https://www.johnsonsbaby.com.pl/products,zamow.html.

   Jak widać dosyć sprawnie im ta wysyłka poszła, co mnie niezmiernie cieszy! :)

   W paczuszce był liścik od firmy oraz 3 mini produkty (maleństwa, dla porównania macie paczkę zapałek):
1. łagodny płyn do mycia ciała i włosów 3w1 50 ml,
2. krem pielęgnujący 15 ml,
3. ochronny krem przeciw odparzeniom 15 ml.





   Oczywiście będę je testować i zdam relacje :)

   Zdaje sobie sprawę z tego, iż niektóre osoby będą krytycznie podchodzić do używania kosmetyków dla dzieci mając prawie 22 lata ;) ale moja skóra niestety jest wrażliwa i lubi się uczulać na wszelkie produkty dlatego jak czasami mam już dosyć walki z wiatrakami to po prostu sięgam po takie delikatne kosmetyki :)
   Co dziwne to właśnie w okresie letnim ona jest taka wrażliwa, na zimę chyba zmieniam skórę, bo wtedy praktycznie nic mi nie przeszkadza ? 
   Mój TŻ natomiast z tego co widzę, ma atopowe zapalenie skóry co mnie bardzo martwi, ponieważ uparciuch nie chce kupować kosmetyków odpowiednich dla niego.. Nic no, po prostu muszę mu sama je kupić i postawić w łazience więc pewnie wtedy je weźmie, jednak muszę z tym poczekać aż będę mieć przypływ gotówki :)

   Chciałam bardzo podziękować za wszystkie komentarze jakie piszecie :) Strasznie to miłe, że komuś się chce wejść, poczytać i jeszcze odpisać, nieraz bardzo konkretnie :) Widzę też, że można liczyć na Wasze rady i pomoc :)
   Pod wieczór odpowiem na wszystkie te komentarze na które jeszcze nie odpowiedziałam i postaram się dodać notkę z recenzję pewnego produktu :)

  A na zakończenie poruszę dość kontrowersyjny temat, ale jestem ciekawa jaki Wy macie pogląd na tą sprawę. Jeżeli urażę czyjeś uczucia to przepraszam, nie było to moim zamiarem.

  Konkretnie chodzi mi o Newsweek i jego aktualną okładkę.. Jak wiecie ten tydzień jest tygodnie Papieża, kolejna rocznica śmierci.. A Newsweek kogo dał na okładkę? Ta dam..

  No jakże kogo? Kogo też mógł dać?


   Lecha Kaczyńskiego.

   Jestem mocno poirytowana tym faktem. Oni swoją rocznicę będą mieć w następnym tygodniu. Uważam, że redaktorzy powinni upamiętnić postać Papieża, który zdecydowanie dla większości był ważniejszą postacią od byłego Prezydenta. I to mówię ja, osoba która nie jest zaciętym katolikiem, a kościół stara się omijać jak tylko może (nie będę oszukiwać, ale tak jest).

  A zobaczcie gdzie swoje miejsce miał Jan Paweł II?


 Bez komentarza.

 Poza tym mam już serdecznie dość i uszami mi wychodzi cała sprawa Smoleńska. Za dużo, za często. Marzę o dniu w którym włączę wiadomości na którymkolwiek programie i nie będę musiała już dłużej słuchać o Jarosławie, Lechu, Marcie, jej mężu, dzieciach, bezczeszczeniu zwłok ofiar i wszystkim innym co z tym związane. Zajęliby się w końcu problemami Polski, znaleźli wyjście, aby takie osoby jak ja nie były bezrobotne lub zatrudniane na gówniane umowy a nie drążyli w kółko jeden, a ten sam temat. Tym bardziej, że ich życia już nikt nie wróci.

Amen.

  P.S- gdyby tak pamiętano o wszystkich tragediach jakie są w naszym kraju.. a nie tylko jak jest rocznica, bądź podobny wypadek byłoby bardziej sprawiedliwie..

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

"My jesteśmy mole książkowe, mole książkowe.." :)

   Heejj :*

   Nie chciałabym, aby mój blog był wyłącznie blogiem kosmetycznym.. dlatego dziś (chociaż mam przygotowane już inne kosmetyczne notki) dodam post o książce, którą aktualnie czytam :)

   Kupiłam sobie w tamtym tygodniu książke pt. "Kobieta w lustrze", której autorem jest Eric-Emmanuel Schmitt :)
   Mam 25% zniżki dzięki rodzinie TŻ w Empiku, na szczęście niedawno otwarli salon blisko mnie, więc jak tu nie skorzystać? :)




   Przyznam szczerze, że kupiłam ją, bo zaintrygował mnie krótki jej opis:

 "Życie to coś więcej.
Więcej niż rola do odegrania. Niż religia i konwenanse. Więcej niż mąż i dziecko. Pieniądze i sława.

Trzy kobiety. Gwiazda filmowa, mistyczka, arystokratka zafascynowana psychoanalizą.
Na pozór dzieli je wszystko.
Łączy obsesyjna myśl, że muszą porzucić swoje dotychczasowe życie i odnaleźć to, co naprawdę ważne."

   Nie przeczytałam zbyt wiele bo ok. 150 stron z racji tego, iż staram się pisać prace licencjacką, ale jest bardzo ciekawa i szczerze, czytałam ją czekając na TŻ aż skończy zajęcia na uczelni, miałam przed sobą 2 godziny czekania więc po załatwieniu spraw związanych właśnie z licencjatem usiadłam w Naszym aucie i czytałam.. 
   Ocknął mnie dopiero telefon TŻ, że już idzie.. strasznie mnie wciągnęła i zaraz idę czytać :)

   A poniżej przedstawię tylko część mojego zbioru w którego tworzę licencjata :( mój temat: "Instytucja prezydenta w Rzeczypospolitej Polskiej na przykładzie prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego".
   Sama go sobie wymyśliłam i chyba trochę - lekko mówiąc się - wkopałam ^^



No nic.. buziaki :*


niedziela, 1 kwietnia 2012

Marian :o)

   Hello :)

==> NIE NA TEMAT, ale .. widzieliście tą reklame O_o  
http://www.youtube.com/watch?v=H4QFTByx1S8 
śmiać się czy płakać?

OK już w temacie :D

   Z racji dzisiejszego "święta" zwanego Prima Aprilis, w którym nawet mój własny, rodzony TŻ mnie w konia zrobił (foch!) postanowiłam dodać luźną notkę o równie luźnym stworzeniu :)

   Przedstawiam Wam MARIANA :) moją kotKĘ :D

   Dziwne imię? Czemu ludzkie? I czemu męskie?

   Tak wyglądał jak przyszedł do Nas:



   Ojj.. jak wiedzieliśmy, że przyjdzie do Nas kotek to mieliśmy miliony pomysłów. Ja się upierałam przy Felce, mama Zuzi, tata chciał Puszka po starym kocie (kiedyś o nim opowiem :() i tak wiecznie się przegadywaliśmy jak go nazwiemy, aż nadszedł dzień w którym zamieszkał z Nami.. I każdy z Nas wołał do niego po swojemu.. W końcu przyjechał mój brat - psycholog - i powiedział, że ten kot będzie mieć rozdwojenie jaźni bądź zaburzenia osobowości przez Nas (oczywiście żartobliwie). Jakoś tak potem stwierdziliśmy, że musimy mu nadać jedno imie.. ale problem dalej był.. i tak wyszło, że tata na ten czas wołał do niego Marian (on tak mówi na swojego niewidzialnego przyjaciela od piwa i na mojego TŻ kiedy zaczynaliśmy być razem, tak potocznie nazywa wszystkich, których nie wie jakim mianem określić) no i jak widać tak bardzo się przyzwyczailiśmy, że Marian pozostał do dziś :D

   Musieliśmy po niego (nią) jechać do innego miasta. Ciężko zniósł podróż tym bardziej, że to była noc, ciemno.. miałam kocyk, wtulałam go, ale niestety bał się, miauczał.. a w połowie drogi... zsikał się na mnie :D
   Przyjechaliśmy to od razu zaczął biegać po domu, po ok 30 minutach zasnął w swojej budce, jak wstał sam poleciał do kuwetki i od tego momentu jest Nasz :) Nie bał się już w ogóle :)

   Opowiadać o Nim mogę godzinami, jest to bardzo charakterne stworzenie i trochę dziwne :P
Bardzo lubi wodę. Musimy mu codziennie okręcać kran, on się kąpie, pije sobie, albo się bawi..
Śpi w umywalce bądź pralce, którą sam sobie otwiera.
Biega na około domu, bo mamy parapet w okół całego domu.
Jak kichamy bądź kaszlemy to jęczy :D
Rano mnie gryzie po nogach żebym zeszła z nim piętro niżej i mu jeść dała (o 5 ;)), a jak w nocy rozwalę się na łóżku to mnie gryzie po rękach żebym się posunęła i on wtedy się kładzie na mnie :D bo tak to śpi na fotelu :)

   Po ok miesiącu zaczęliśmy mu pokazywać podwórko, ale bał się bardzo, biegał pod ścianami, z trawy uciekał. Ja wtedy nie miałam pracy więc byłam z nim non stop więc on jak małe dziecko, jak tylko znikałam z jego oczu do wc czy gdziekolwiek to on normalnie płakał, wpadał w panike, biegał, miauczał, hehe.

   Lubił się po Nas pazurami wspinać. Co bolało okropnie. Jak się stało to on jak stał na ziemi tak od nogi zaczynał i wspinał sie na ramiona.

   Kiedyś moja babcia go wzięła na dwór i jej uciekł. :( nie było go 3 dni z zimie, w najgorsze mrozy. Ja byłam pewna, że nie wróci już.. miałam iść rozklejać plakaty, a przyszła sąsiadka i powiedziała, że kilka ulic dalej go widzieli. Więc poszłam go szukać. Znalazłam go na drzewie i musiałam wzywać straż pożarną żeby go ciągali.

   Obecnie wygląda tak. Zdjęcia z dziś :)
   Troszkę mu się urosło :)





   Przygód było co nie miara i nadal jest :)

   Aż mi łezki poleciały hehe :)

  Muszę iść spać, chociaż Dynastia Tudorów leci :( Ale Marian już mnie tu łapką trąci, że czas spać, więc idziemy..

  Paaa :*

MOJE prywatne perełki :)


Hej,

   Jak wiecie I zapewne same tak macie większość kosmetyków i różnych innych rzeczy (tak z 70%) kupuję za sprawą forum bądź opinii dziewczyn z YT – przyznaję się bez bicia.
   Jednak posiadam dosyć sporą część perełek, których używam od wielu lat, na długo przed moim zapoznaniem się z wieloma wątkami forum, a już na pewno zanim zaczęłam oglądać YT.


   *Max factor 2000 calorie- ten tusz jest moim absolutnym hitem, ciężko mi zliczyć ilość zużytych opakowań, w domu aktualnie mam 2, bo kiedyś trafiłam na inną podkręcaną szczoteczkę i niestety musiałam kupić drugi i sobie zmienić, bo tylko klasyczna, prosta się u mnie sprawdza.
   Wiele razy zdradzałam go z innymi i nieraz nadal to robie, bo lubię czasem zmiany –kto nie lubi? – jednak za każdym razem żałuje i potulnie wracam do 2000 calorie.

   A+E serum L’Biotica- podobnie jak w przypadku tuszu, ilość zużytych opakowań jest nie do policzenia. Właśnie proszę brata aby mi skoczył do Super-Pharm, bo teraz jest promocja 2 za 1 w cenie 11,99 do 11.04, a u mnie w aptece 1 sztuka kosztuje ok. 14 zł :(
   Alterra- tą firme w Rossamannie też odkryłam sama, ale tylko odżywki :) cała reszta to już dzięki forum. Odżywek miałam też kilka i bardzo sobie chwale. Najbardziej zapachowo podoba mi się z morelą, granat troszkę razi :) Bardzo lubie za treściową konsystencję i za uczucie, że faktycznie coś robi z moim sianem.

   *Oliwki- są u mnie od zawsze, kiedyś więcej o nich opowiem. Przez wiele naprawdę, wiele lat używałam oliwek w żelu z Jonhson’ Baby, chyba jeszcze w gimnazjum? Nie ważne.. Aktualnie zużywam 2 opakowanie polecanej oliwki Hipp.


   *Nivea Soft- tak, to jest MÓJ krem :) i znów muszę dodać wzmiankę o ilości zużytych opakowań. Właściwie wszystkie wymienione tutaj rzeczy używam regularnie co na przestrzeni lat dało pokaźną ilość pustych pudełek. Kiedyś używałam w tubce, jak jeszcze nie nosiłam podkładów to tylko Nivea i w drogę.     
   Pamiętam kiedy pierwszy raz mama pozwoliła mi ją kupić. Jaka ja byłam dumna i jaka dorosła się czułam, że mogę używać czegoś poważnego, hehe. Bo tak to tylko klasyczna niebieska NIVEA była w użyciu do wszystkiego.
   Czyli pomyślcie sobie ile to już lat.. masakra.
   *Rybki Rival de loop- bardzo lubie formy oleiste i rybki także kupuje od czasu odkąd je zauważyłam w Rossmannie. Strasznie lubie efekt, gdy się obudzę rano :) i twarz jest taka uspokojona, odżywiona..

   *Balsam Avon Czereśniowy + Mus Tajski Kwiat Lotosu. Jestem osobą nienawidzącą się balsamować. Nie cierpie uczucia, że coś na mnie jest, się klei, przeszkadza mi to. Nienawidzę też zapachu, gdy już trochę się balsam ponosi, pachnie zupełnie inaczej niż przy aplikacji. Jednym balsamem jaki mogę używać jest, a właściwie był, bo w katalogach go już nie widzę to właśnie czereśnia. Piękny świeży zapach, który pachnie do pewnego momentu i potem pozostaje taki miły aromat. Szybko się wchłania. Sama przyjemność używania.
   I także jest tylko 1 mus, który uwielbiam, co śmieszne także z Avonu z serii Planet Spa, niestety dość drogi.. Tajski Kwiat Lotosu.. cud nad cudami, jeszcze lepszy i spokojniejszy zapach od czereśni. Jak zużyje kiedykolwiek wszystko do smarowania co mam w domu to na pewno kupie.
   Ogólnie mogę polecić całą serie maseczkę i oliwkę, miałam wszystko.. naprawdę dla mnie to najlepsze kosmetyki pielęgnacyjne Avonu.


 


*Perełki brązujące Avon- pierwsze kupiłam już w gimnazjum pamiętam, po wycieczce klasowej.. oczywiście za sprawą koleżanki, która chodziła na solarkę i była skwarką do tego potem mocno nakładała te perełki. A ja taki bladzioch.. czułam się gorsza dlatego aby perełki kupiłam, bo na solarium nie chciałam chodzić, a samoopalaczy używać nie umiałam. Kupiła je i efekt na mnie był okropny. Poza tym nie oszukujmy się byłam jeszcze dzieckiem. Już sam fakt, że mama na mnie krzyczała jak mogę się malować takim czymś wywierał na mnie presje :P Więc używała ich moja mama. Z upływem czasu zauważyłam, kiedyś z głupoty, że już nie robie sobie takich plam, bądź może po prostu dojrzałam i potrafiłam to używać.    
   Tak więc perełki są w moim domu zawsze. :)



   *Podkład Kobo Matt i Catrice Photo Finish - strasznie lubię te 2 podkłady i często do nich wracam, szczególnie na ciepłe dni. Niestety przez ostatni rok miałam ogromne problemy z cerą poprzez głupią dolegliwość i używałam Revlon Colorstay także w zeszłe lato, była to dla mnie katorgą, umiecie sobie to wyobrazić? Miałam jednak wręcz rany na twarzy i nic mi tego nie umiało zakryć tylko dużo korektora + ten podkład. Przyznam szczerze, że był już taki moment kiedy łzy mi leciały jak miałam wyjść do ludzi. Na szczęście już jest znacznie lepiej. To nic że wiele set złotych wydane na wszelkie badania, wizyty i leki.  Mogę spokojnie wrócić do swoich podkładów. Uważam, że są one lekkie, ale zarazem kryjące. Wyglądają bardzo naturalnie. Obecnie używam z Catrice Matt, ale wymęcze to i już nie wróce. Tamten jest zdecydowanie lepszy.



*Nivea Goodbye Cellulite- hit nad hitami. Dzięki Bogu cena uległa zmianie. Bo żeby kupić 1 opakowanie za 40 zł musiałam długo oszczędzać i jeszcze dłużej stać przed nim w drogerii i zastanawiać czy aby na pewno wydam tyle kasy na głupi żel. Teraz cena została drastycznie obniżona, bo dostaniemy go za 20 zł. To co robi ze mną ten żel i to bez ćwiczeń i diety to jest naprawdę niesamowite! Miałam długą przerwę w używaniu, bo nie wiedziałam o zmianie ceny, kilka tygodni temu przypadkiem na niego spojrzałam i jak zobaczyłam że 20 zł to wzięłam od razu 2, bo nie wiedziałam  czy to nie promocja. Moja skóra poprawiła się o 70%. Cellulit nie zniknie, nie ma szans. Ale stał się zdecydowanie mniej widoczny. Uwielbiam zapach, konsystencje, chwilka i już go nie ma, błyskawicznie się wchłania.

   *Eveline Serum Antycellulitowe- stało się ono już popularne, ja go używam od kilku dobrych lat, tylko dlatego, że właśnie Nivea była taka droga. Efekty też są fajnie, ale ja za nim nie przepadam odkąd przetestowałam Nivee. Nie podoba mi się konsystencja i zapach. Wspominam jednak z sentymentu, no bo w końcu sporo czasu byliśmy razem. Jednak raczej mu podziękuje na rzecz Goodbye Cellulite.


   *Eveline Serum do Biustu- niby push up, ale mi nie zależy na podniesieniu ani tym bardziej na powiększeniu, bo Bozia mnie w tej kwestii akurat nie pożałowała. Przede wszystkim uwielbiam zapach! Używam, ponieważ na biuście i dekoldzie mam strasznie suchą skórę i żaden balsam tak pięknie nie nawilża jak właśnie to serum :) POLECAM aczkolwiek zapach niektórych może irytować.


   *Pędzelek H&M- kupiłam go jakiś rok temu, przed wyjazdem, bo moje pędzelki z Maestro były za długie, a ja chciałam coś do kosmetyczki. Aktualnie używam tylko jego do cieni. UWIELBIAM.



   *Cienie Ingot- zrobię o nic osobną notkę, jednak wpisuje w listę. Nie używam innych cieni. Tylko Ingot (i Sleek jak dojdzie).

   *Puder mineralny w kompakcie SEPHORA + puder sypki INGLOT- używam na zmianę w 1 dzień tego, w drugi tego. Bardzo je lubie i nie wiem, który bardziej. Muszą być ze mną oba, bo inaczej czegoś mi brakuje :p Sephore już mam 2 opakowanie, bardzo wydajny. Inglota mam pierwsze i końca nie widać, chyba najwydajniejszy kosmetyk jaki miałam.



 









   *NIVEA Natural Oil- żel/olejek do mycia ciała.. używam go regularnie od ok. 6 lat, pamiętam jeszcze jego stare opakowanie :) Zapach moim zdaniem nie powala ani nie przeszkadza, podoba mi się :) Do mycia całego ciała używam go zimą bądź gdy widzę, że moja skóra jest bardzo sucha. W okresie letnim myje nim tylko nogi po goleniu, ponieważ łagodzi podrażnienia :) Używam go także do peelingu kawowego zamiast oliwki :) Jest bardzo wydajny :)
Uważam, że jest drogi, ale aktualnie mam 2 opakowania, bo TŻ przywiózł mi zza granicy 3 sztuki, bo w Holandii można dostać 3 za 1 w cenie chyba 3 czy 4 euro. A u Nas kosztuje ok 15 zł 1, ech..


To chyba z grubsza wszystko :)

A Wy macie jakieś swoje perełki, przed siebie odkryte?

sobota, 31 marca 2012

Słowem wstępu :)


Hej :)

   Wiele tygodni upłynęło mi na przemyśleniach dotyczących założenia bloga.  
Miałam sporo wątpliwości i w zasadzie nurtowało mnie jedno pytanie, dosyć istotne w tej kwestii.. Mianowicie.. o czym ja będę pisać?

    Mawiają, że początki są najtrudniejsze, faktycznie, potwierdzam - są :)

   Z doświadczenia nabytego podczas czytania blogów wiem, że najgorsza jest pierwsza notka, zwykle jest nudna, opowiadająca w zasadzie o niczym (bez urazy).

   Dlatego ja rozpocznę czym? Zgadnijcie?
Hm, dobra.. Najpierw tak..
- "Cześć, mam na imię Dorota. Jestem uzależniona."

   Noo, to najgorsze za Nami. Najważniejszym krokiem jest to by sobie uświadomić swoje słabości :)

   Tak jak wspominam w tytule bloga jak i w notce o mnie po prawej stronie jestem czynnie, aktywnie i jak tak jeszcze chcecie, uzależniona od zakupów w szczególności kosmetyków, ale też perfum :)
Ale o tym będziecie się przekonywać czytając tego bloga :) Jednak zapewniam - nie kłamie :)

   Dobrze, przejdźmy zatem do tego co tygryski lubią najbardziej :)

   Na rozpoczęcie mojej bloggerskiej działalności pragnę wszech i wobec ogłosić, że właśnie dziś, szczerze to z jakąś godzinę temu.. co? no a co ja mogłam innego zrobić? kliknęłam sobie 2 paletki Sleek! :D

   W swojej przeszłości posiadałam dwie paletki. Pierwszą jaka miałam to była Storm, ale był to czas moich początków, powiedzmy, że makijażowych.. i szybciutko poszła na wymiankach :) a druga Oh So Special.. no.. właściwie to nie wiem czemu, ale też szybko została wymieniona.

   Mocno nastawiłam się na zakup paletki Au Naturel, jednak kiedy miałam kasę i chciałam klikać okazało się, że produkcje wstrzymano i miałam czekać do marca. Pewnego dnia ku mojej wielkiej radości dostałam jakże pięknego maila z wiadomością, iż ta paletka jest już dostępna. Oczywiście bez chwili zastanowienia od razu capnęłam. Byłam wtedy w pracy więc opłacenie zostawiłam na później. Wróciłam do domu.. Myślałam, myślałam.. (tak, ja też w to nie wierze, ale czasami ten typ tak ma) i jednak to olałam :P

   Moje sumienie niestety nie dawało mi spokoju, rozmyślałam, kombinowałam, jaką w końcu wziąć? Bo jakąś muszę, c’nie?


   No więc dziś nadszedł ten dzień.. Jeszcze musiałam wesprzeć się wątkiem Sleek’owym, ale nie bardzo mi pomogli, bo dziewczyny to doradzają wszystkie i prawdopodobnie skończyłoby się na zakupie 3 palet i 2 róży, bo tyle mnie akurat interesuje.

   Ostatecznie wybrałam:
1.  Paraguaya, bo pewien sklep internetowy zorganizował fajną akcje sprzedaży wszystkich limitowanek :D i wiedziałam, że jak nie teraz to nigdy.. a oglądając swatche.. mniam!
2.  Tutaj się niektórzy zdziwią.. wybrałam znowu Oh So Special!

Wrzucę zdjęcia poglądowe z internetu, chociaż zapewne wiele z Was już je zna.. własne dodam jak je w końcu dorwę do rąk :D

   Naturel sobie kliknę z jakimś różem jak będę przy kasie :) Niestety zapytałam mojego TŻ (tak o tym jeszcze nie wspominałam, ale nie martwcie się na pewno nieraz o nim przeczytacie) czy nie chciałby mi już prezentu urodzinowego kupić (urodziny mam w sierpniu), jednakże zlekceważył moje pytanie, pozostawił   je bez odpowiedzi :( Brzyyydaaal!

   Tak więc 2 paletki do mnie w przyszłym tygodniu przyjdą.. I nie pozostaje mi nic innego jak nauczyć się malować, bo NIE UMIEM!

   Mam nadzieję, że ktoś tu będzie wchodził, czytał i może korzystał z czegoś co napisze.. Póki co nic odkrywczego nie znajdziecie, ale kto wie.. może kiedyś :)

   Buuziaaakii :*